Najnowsze wpisy


maj 18 2020 Mój dzień - Marta
Komentarze (0)

Hejka!

Od początku kwarantanny poza lekcjami przy komputerze i spacerami z rodzicami do parku, nie mogłam znaleść sobie zajęcia. Szczególnie dlatego, że przed pandemią wolny czas spędzałam albo na świeżym powietrzu z koleżankami, albo u nich w domu. Jednak ostatnio w wolnej chwili wymyśliłam sobie nowe zajęcie... 

Jakiś czas temu miałam okazję rozmawiać z przyjaciółką przez kamerkę w telefonie. Chciałyśmy obie bardzo chodzić na zajęcia z akrobatyki lub gimnastyki, więc czasem przeglądałam strony internetowe z ogłoszeniami zajęć na przyszły rok. Jednak do przyszłego roku bym nie wytrzymała, więc pomyślałam, że skoro obie mamy przestronne pokoje i bezpieczne małe maty, to czemu nie mogłybyśmy razem potrenować bezpiecznych ćwiczeń? Tak też przy okazji następnej rozmowy powiedziałam jej o tym pomyśle i razem ćwiczyłyśmy. Nie pamiętam kiedy podczas kwarantanny ostatnio ćwiczyłam, jakoś nigdy mi się nie chciałolaughing Oczywiście nie robiłyśmy salt ani podobnych ćwiczeń, ale bardziej przypominające rozciąganie.

Tydzień temu, po lekcjach mama zaproponowała mi przesadzanie roślinek i kwiatków na balkonie. Oczywiście się ucieszyłam, bo naprawdę lubię biologię, a szczególnie ogrodnictwo. Więc w rękawiczkach przesypywałam ziemię do doniczek (przy czym sama byłam cała w ziemi) i pomagałam mamie przesadzać rośliny. Stworzyłyśmy różne kompozycje, które wcześniej nie przyszły by nam do głowy. Więcej czasu to więcej fantazji wink

 

     

Więc nawet kiedy siedzimy w domu można wymyślić sobie naprawdę przyjemne zajęcia, dzięki którym nie będziemy się nudzić, a przy okazji możemy ruszyć wyobraźnią.

Pozdrawiam, Marta

 

klasa6dsp16   
maj 15 2020 Nowa koleżanka.
Komentarze (0)

Od jakiegoś czasu, a dokładnie odkąd się zaczęła ta cała epidemia rodzice pozwalają mi jeździć tylko w dwa miejsca: do dziadków i do dziadków, czyli do dziadków od strony mamy i od strony taty. I jedni i drudzy mieszkają w dużych domach z ogrodem, więc tam jest bezpiecznie, bo nikt inny nie wejdzie i nie zarazi niczym, a przy okazji można pobiegać na świeżym powietrzu i odpocząć trochę od komputera. Ale dziś opowiem, co się ostatnio przydarzyło u dziadków od strony taty. 

 

   Jakieś pół roku temu, do domku obok wprowadzili się nowi lokatorzy: mama, tata i ich córka. Babcia często mi o tej córce opowiadała, że jest taka fajna i sympatyczna i chyba w tym samym wieku co ja, ale ja nigdy wcześniej nie miałam okazji jej poznać, bo albo było zimno, albo padało, albo nie było mnie akurat u babci i dziadka, jak tamta dziewczynka była w ogrodzie. Zastanawiałam się ile ona może mieć lat, jak ma na imię i do jakiej szkoły chodzi. Wiedziałam tylko, że ma dwa duże psy rasy collie, które biegają cały dzień po podwórku i szczekają za każdym razem gdy parkujemy na podjeździe u babci. Ale ostatniej soboty wreszcie się udało! Babcia zaprosiła nas na kawę i swoje imieninowe ciasto, bo dzień wcześniaj miała imieniny. Siedzieliśmy wszyscy razem na tarasie i nagle zobaczyłam tą dziewczynkę. Biegała po podwórku i bawiła się ze swoimi psami. Na początku trochę głupio było mi tak do niej podejść. Trochę się wstydziłam, bo wcale jej nie znałam. I nagle zobaczyłam, że oprócz dwóch owczarków po podwórku biegają też dwa koty: jeden większy, kolorowy jak kot Nadii Deperas, a drugi mniejszy, cały czarny i tylko łapki i wąsy miał białe. Jak zobaczyłam te koty, to od razu podeszłam do ogrodzenia. Wtedy ona też podeszła i zaczęłyśmy rozmawiać. Okazało się, że ma na imię Amelia i jest w tym samym wieku co ja. Też chodzi do klasy 6., tylko że do szkoły w Nieszawce, bo tam wcześniej mieszkali. Na początku myślałam, że jest ode mnie starsza, ponieważ jest bardzo wysoka, ale okazało się, że nie. Amelia ma też bardzo, ale to bardzo długie włosy, aż za pas. Mówi, że musi uważać jak siada, żeby na nich nie usiąść. Bardzo szybko znalazłyśmy wspólny język. Gdy nas nogi zabolały od tego długiego gadania, usiadłyśmy na kocach - każda po swojej stronie ogrodzenia. Babcia przyniosła nam na talerzach po kawałku ciasta i kompot. Potem były jeszcze lody. Mama Amelii przyniosła winogrona i inne owoce i miałyśmy piknik jak trzeba! Dużo mi opowiadała o swoich kotach. Ten starszy i większy to Pepsi. Jest samiczką i przy okazji mamą tego małego, czarnego samczyka, który nazywa się Monster. Mówi, że jak Pepsi się okociła, to miała w sumie 5 kociąt, a każdemu dali na imię nazwę jakiegoś energetyka. Cztery kotki porozdawali ludziom, a sobie zostawili tylko Monstera. On jest mega uroczy!!! Ciągle chce się bawić, biega nawet za muchami i łapie mrówki pomiędzy trawą. Jego mama, czyli Pepsi przeważnie śpi, albo w cieniu przygląda się jak Monster uczy się polować na muchy. Potem przypomniałam sobie, że dziadek w garażu ma schowanego badmintona. Pobiegłam po niego, dałam jedną rakietkę Amelii i tak sobie odbijałyśmy lotkę jeszcze przez godzinę, a ogrodzenie służyło nam za siatkę do badmintona. Jak pod wieczór wróciliśmy do domu, byłam tak zmęczona i tak bolały mnie nogi, że siedziałam już do końca dnia. Nie pamiętam kiedy ostatni raz spędziłam cały dzień na dworze i rozmawiałam na żywo z kimś innym niż rodzice i siostra. Bo rozmowa przez telefon czy komputer to jednak nie to samo. Wymieniłyśmy się z Amelią numerami telefonów i obiecałam, że będę dzwonić za każdym razem, jak będę jechać do babci. Wtedy ona będzie wychodzić na swoje podwórko i znów będziemy mogły się spotkać. A kiedy już wreszcie epidemia się skończy, zaproszę ją na cały dzień do swojego domu. 

 

Gaja Paliwoda

maj 14 2020 dzień z kwarantanny
Komentarze (0)

 MAKS.

Ja opowiem Wam o jednym dniu z kwarantanny.

Pewnego słonecznego dnia, a dokładnie ok. 3 tygodnie temu w środę ustalono kolejny zakaz, który mówił o całkowitym zakazie wychodzenia z domu. Byłem z tego powodu nieusatysfakcjonowany, ponieważ w czasie pandemiiiiiiii odkąd zamknęli szkoły chodziliśmy całą rodziną na spacery do lasu. Za każdym razem chodził z nami  kot pół przybłęda, który spacerował z nami przy nodze jak pies, Filcia. Spotykaliśmy też na spacerze wielkie ślady zwierząt i nory lisa lub zająca.

 

 

 

Nie wspominałem jeszcze, ze mieszkam w domku jednorodzinnym, który jest ogrodzony płotem wzdłuż i wszerz i znajduje się prawie w lesie, dlatego chodzimy na spacery do lasu.

 

 Po obiedzie, prawie jak co dzień,  grałem z tatą w piłkę nożną w ogrodzie. Nagle wykopałem piłkę za płot i niemieliśmy jak jej odzyskać, bo nie można było wówczas wychodzić z domów. Założyłem więc na siebie żółty worek, żeby wtopić się w tło i wyruszyłem po piłkę. Wydarzenie to pokazuje poniższy filmik (kliknij w link):

 

 

 

 

 https://youtu.be/GKOWVPShF5k

 

Znalazłem jeszcze inny sposób na wyjście  z domu, obrazek poniżej:

 

 

 

W ten sposób między innymi mijają mi dni.

Maks.

 

Ps. Niestety już bez kici, kilka dni temu zdechła

 

 

klasa6dsp16   
maj 12 2020 Moje dni - Natalia
Komentarze (0)

Hejka! Dziś opowiem trochę gdzie byłam w ostatnim czasie.

 

Siedzimy w domach już dosyć długo, moje dni wyglądają prawie tak samo, lecz byłam też poza domem na spacerach, oczywiście byłam w miejscach tam, gdzie nie ma osób, albo tam, gdzie jest ich mało. Byłam około 2 tygodnie temu na ruinach zamku Kazimierza Wielkiego w Złotorii( wstawię zdjęcia ) obok zamku rzeka Drwęca wpada do Wisły. Są tam tak zwane „główki”. Byłam również na ruinach zamku w Bobrownikach, gdzie również obok zamku płynie Wisła. W sobotę 9 maja byłam na ruinach zamku w Pokrzywnie, Rogoźnie, Szymbarku i Kurzętniku. Niestety zamek w Szymbarku był zamknięty, ponieważ ktoś go wykupił, ale przeszłam spacerkiem wokół całego zamku, tak samo było w Rogoźnie. Tam do okoła zamku było ogrodzenie i brama zamknięta na cztery spusty. Aby dostać się na zamek w Kurzętniku musieliśmy wspiąć się do góry, okazało się że po drugiej stronie zamku, znajdował się amfiteatr oraz był postawiony krzyż. Z amfiteatru była poprowadzona droga krzyżowa, która prowadziła w dół do kościoła. Z tego miejsca była piękna panorama widokowa.

 

Ruiny zamku w Bobrownikach

 

 

 

Ruina zamku Kazimierza Wielkiego

 

Oto ruina zamku w Szymbarku

 

 

Pozdrawiam Natalia

 

klasa6dsp16   
maj 12 2020 Kwarantanna
Komentarze (0)

Kwarantanna na ogół mija mi spokojnie,nic ciekawego nie robie,oglądam seriale,czasami wychodze na dwór,gram w gry,oglądam anime(japońskie kreskówki),czasami rysuje i maluje,bawie sie z psem,wychodze z nim np.Do lasu,i tak mija mi kwarantanna.Dziękuje za przeczytanie

 

~ Martyna Klęska 6d